środa, 14 października 2015

Pogoda za oknem zmieniła się....

   Pogoda za oknem zmieniła się ostatnio, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zniknęło slońce a niebo pokryła gruba warstwa szaro-burych chmur. Nie lubię! Nie dlatego, że zrobiło się zimno, głównie dlatego że brakuje mi światła. Słońce działa na mnie motywująco, dodaje energii, tej życiowej też. Moje lalki tak średnio na taką pogodę przygotowane, bo ja utknęłam w letnich dziergankach. Ale jakoś radzić sobie trzeba, zanim powstanie cieplejsza garderoba.
   Tak więc póki co, bawimy się w przebieranki.





   Czy wy też tak macie, że okresowo lubicie jedna lalkę bardziej od drugiej? Zauważyłam to u siebie, zwłaszcza kiedy dokonam jakiejś, nawet drobnej, zmiany w wygladzie lalki. Ogarnięty Soni wig znowu mi się podoba, łatwiej współpracuje, bo nie jest taki ciężki. Więc już nie szukam desperacko innego, ale nie ukrywam, że jak wpadnie mi akurat przed oczy taki, który mi się spodoba, to zapewne kupię.
   Sonia pozdrawia serdecznie :)


wtorek, 6 października 2015

Post troszkę na wyrost...

   Post troszkę na wyrost, bo prawie zimowy, a tu jesień w pełni :) Ale takie właśnie zamówienie dostałam. Niektóre lalki wolą nie dać się zaskoczyć. Kolory i fasony czapek i sweterka wybrane zostały przez zamawiającą. Miało być skromnie, tradycyjnie i bez ozdóbek. Wcisnęłam chociaż po 3 koraliczki do rękawiczek, tak z rozpędu, łatwo odpruć, w razie czego :D  Rękawiczki funkcjonalne, ale trzeba troszkę ścisnąć dłonie laleczki. Nie chciałam robić większych, bo wtedy zdecydowanie gorzej wyglądają na sznureczkach, bardziej jak woreczki, niż rękawiczki. A wiszące są fajniutkie :)
   Do kompletu dorobiłam jeszcze szaliczki, ale kurczę w pośpiechu zupełnie zapomniałam ich założyć Zośce. Może nowa właścicielka zrobi fotkę swojej lali :) Różowy szaliczek z pomponikami a żółty z frędzelkami. Generalnie bardzo fajnie wszystko wyszło. Zosia fajnie w nich wygląda.







   Teraz muszę takie zrobić Zośce, bo się nafochała, jak ją rozbierałam ;)
   Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem :)

piątek, 2 października 2015

Pokażę w końcu sukienkę...

    Pokażę w końcu sukienkę, która czeka na swój czas już bardzo długo. Najpierw miałam zrobić do niej sandałki, bo taka stylizacja zaświtała mi w głowie. Potem, jak sandały zrobiłam, to nie miałam chęci na foty. Wreszcie kiedy kończące się lato mnie zmobilizowało, to nie miałam aparatu....jak miałam aparat, to zrobiło się zimno i chciałam dorobic sweterek...ta..Lato się skończyło, sweterek zrobiłam, ale nie dla Milki, a to dla niej robiłam sukieneczkę. No trudno, pozostaje pokazać sukienkę, zanim przyjdzie zima.
   Sukienka ażurkowa, na bardzo upalne dni, na cieniutkich ramiączkach, zrobiona na szydełku z bardzo intensywnie różowego kordonku. Czarne wykończenia tonują trochę ten róż.
   Milce takie intensywne kolory bardzo pasują. Efekt zadowala i mnie :)
   Ponieważ zrobiło się chlodniej, a sweterka nie mamy, Mila narzuciła chociaż bolerko. No i zamiast sandałów ma glany i rajtuzki.





   I to już wszystko dzisiaj, do napisania.
   Pozdrawiam Was serdecznie :)