niedziela, 30 marca 2014

Pomęczę Was trochę...

   Pomęczę Was trochę Sonią, bo nie mogę się nią nacieszyć :) W zasadzie miała być też i Mila, ale niestety jej przygotowania do sesji zajmują dużo czasu, a zależało mi na w miarę dobrym świetle dziennym.
   Ostatnio robiłam sweterek na wymiankę i przymierzając go na lalkę tak mi się te kolory spodobały, że postanowiłam sprawić podobne moim dziewczynom. W zasadzie tylko kolory są takie same, bo nie chciałam skopiować całości, przynajmniej do czasu, aż sweterek zostanie pokazany na nowej właścicielce.
   Mamy wiosnę i nawet jeśli nie jest jeszcze bardzo ciepło, to przynajmniej mocno świecące słońce daje nam takie wrażenie jakby było. I Sonia też to poczuła, dlatego dziś pokazała trochę brzuszka i ramionek. Sweterek jest luźny na dole, z zamiarem by odstawał od ciała, na górze zresztą też, żeby można było go dowolnie spuszczać na ramionkach. Żałuję tylko, że włóczka nie jest dość lejąca, efekt byłby lepszy. Następnym razem spróbuję zrobić coś podobnego z kordonka. Do kompletu są szorty, też krótkie i biodrówki. Ciałko Soni jest tak fajnie zgrabne, że można je spokojnie odkrywać.
   Teraz już fotki, ale tylko kilka:






 
Miłej niedzieli życzę :)

piątek, 21 marca 2014

Mamy wreszcie wiosnę...

   Mamy wreszcie wiosnę i to taką prawdziwą. Może jeszcze nie tę zieloną, ale przynajmniej ciepłą. U mnie dziś słoneczko pięknie grzało od samiuśkiego ranka. Nie mogłam uwierzyć, że w słoneczku termometr pokazywał 23 stopnie :) Aż chce się żyć ! Jestem tak bardzo uzależniona od słońca, że kiedy go brak, to nastrój spada do poziomu gruntu w tempie kosmicznym, za to kiedy świeci, mogę przysłowiowe góry przenosić.
   Skoro ciepło, to czas na lżejszą garderobę. Maluchy pokazały swoje ubranka w poprzednim poście, to dziś kolej na "młodzież". Sonia i Milka w wiosennej odsłonie. Dziewczyny dostały sukieneczki w paski, rajstopki i opaski. Opaski jak zawsze zapinane na guziczek, którym można regulować rozmiar. Podobnie kwiatek jest ruchomy, można dowolnie zmieniać jego położenie na opasce.
   Niestety brak nam butów, stąd Milka w niektórych ujęciach pokazuje kolanówki, za to własnoręcznie robione na drutach :)
   Pokaz rozpoczyna słodka Sonia. Uwielbiam jej buzię i to spojrzenie wielkich oczu :)





   Włoski Soni są naprawdę ciężkie i bardzo utrudniają samodzielne stanie, że o fajnym pozowaniu nie wspomnę. Jeszcze ich nie ścinam, bo może znajdę dla nich inną głowę.
   Pokusiłam się o wspólną fotkę dziewczyn, ale powiem Wam, że było trudno. Dwa różne modele, różne możliwości pozowania i oczywiście lalkowe kaprysy... Kiedy jedna stała jak chciałam, to drugiej zachciało się przewracać i na odwrót...ehhh. Poza tym buzia Mili w porównaniu z Sonią świeci się bardzo. Będziemy temu radzić niebawem.




   Za to Mila zaskoczyła mnie dzisiaj bardzo. Zapozowała bardzo wdzięcznie i to wciąż na ciałku tangkou. Czego mi dzisiaj brakowało to możliwości ruszania głową...no niestety nie ma mowy o patrzeniu w górę, schylaniu głowy, bądź przekrzywianiu w bok. No ale nie można mieć wszystkiego. Chyba to prawda, że lalki trzeba się "nauczyć". Zdjęcia chyba trochę prześwietlone, ale ja jeszcze wciąż na bakier z ustawieniami aparatu.






   Na dziś dziękuję i życzę Wam ciepłego, słonecznego weekendu i odpoczynku :)

wtorek, 18 marca 2014

I dziś też się pochwalę :)

   I dziś też się pochwalę :) W zasadzie to powinnam wcześniej, ale Sonia zakręciła mi w głowie :)
   Jakiś czas temu wzięłam udział w rozdawajce u Lady Fanaberii, pewnie większość z Was zna doskonale jej bloga  i te wszystkie cudowności, które na nim pokazuje. Oglądając te wszystkie miniaturki jestem zawsze pod ogromnym wrażeniem jej talentu i zdolności manualnych. A te wszystkie mini scenki to po prostu mistrzostwo !
   Nawet mi się nie śniło, że mogłabym w tej rozdawajce wygrać, bo nigdy jeszcze niczego nie wygrałam. A tu taka niespodzianka. Wygrałam 3-cią nagrodę !!! I to właśnie to, co najbardziej z rozdawajki mi przypadło do gustu, i co mogłabym wykorzystać w domku moich plastików. Uśmiech długo nie schodził mi z buzi i z niecierpliwością oczekiwałam przesyłki, bo co innego widzieć na blogu, a trzymać w łapkach. No i się nie myliłam...o mamuniu...takie maleństwa..jak to w ogóle możliwe jest do wykonania. No podziwiam !
   Wszystko było pięknie zapakowane w kopertę, ozdobioną kwiatuszkami :) W środku oprócz wygranej znalazłam dodatkowy gift i widokówkę z Siemianowic Śląskich. W dobie internetu, sms-ów i komórek taka prawdziwa widokówka to rarytas :) Zrobiło mi się bardzo ciepło w środku :) Lady Fanaberio ślicznie dziękuję za te cudeńka :)
   A teraz fotki z udziałem moich maluchów, bo nic nie ujdzie ich ciekawskim oczom :)


   widokówka i 2 paczuszki, w jednej obrazeczki wykonane haftem krzyżykowym - to właśnie moja wygrana oraz babeczka wielkanocna i pisanki - prezencik od Lady :)


   Maluchy szybciutko rozpakowały zawartość i ostrożnie przełożyły pisanki do pudełeczka, uważając, żeby nie potłuc :P


   A potem długo jeszcze podziwiały pachnącą babkę i kolorowe jajeczka.


   Wreszcie przypomniały sobie o obrazkach i od razu znalazły dla nich odpowiednie miejsce. Jill - mały łobuziak, wskoczyła na krzesełko i pierwszego ptaszka postawiła przy aniołku...



 Zosia w tym czasie ustawiła na półeczce drugiego...



   z trzecim ptaszkiem  kurczak nie mógł się rozstać, obracała go w dłoniach na wszystkie strony, ale w końcu wizja spaceru zwyciężyła i mała odłożyła go na regalik.

 
   Tu już ubrane i gotowe do wyjścia :)


   Ubranka z dzisiejszej sesji zrobione zostały dawno temu,jako jedne z pierwszych. Zosia prezentowała jedynie czapę i płaszczyk, więc dziś obie panienki pokazały cały zestaw. Zośki czapka robiona była pod inny wig, i teraz jest ciut za duża, ale nie jest źle. W tle na zdjęciach widać drugi komplet mebli z netto: lodówka i kuchenka gazowa.
   No to się pochwaliłam :)

 Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę.

piątek, 14 marca 2014

Dzisiaj będę się chwalić...

   Dzisiaj będę się chwalić, bo jest czym :)  Wspominałam kilka razy, że kupiłam obitsu 25 dla Mili i okazało się za małe, więc w mojej głowie zrodził się pomysł, żeby coś na to obitsu wsadzić. I tak pewnego dnia zobaczyłam  i wsiąkłam. Kiedy Gabi zgodziła się pomalować taką i dla mnie, cała machina ruszyła i zaczął się ten długi okres wyczekiwania. Ale od środy lala jest już u mnie :)
    Od podstaw pomalowana i ubrana przez Gabrysię, bo musicie wiedzieć, że Gabrysia nie pozwoli żadnej lali opuścić jej domu bez odpowiedniej "wyprawki" :) Tak więc Sonia dostała piękną wiosenną sukienkę, naszyjnik serduszkowy i nawet śliczną malutką towarzyszkę podróży :)
   Oto Sonia - Hujoo Yomi - stock by Gabi :)









   Buzię ma tak śliczną i delikatną, że nie mogę oderwać od niej oczu. Totalnie mnie zauroczyła :) Zdjęcia nie oddają całego jej uroku, na żywo wygląda jeszcze piękniej, ma takie alabastrowe pysio :) I te maślane oczki :) Ja nie potrafię tak ustawić opcji aparatu, żeby pokazać detale makijażu, ale jest przepiękny.
   Rozczarował mnie odrobinę wig. Na zdjęciu z ebay był znacznie ciemniejszy, z większym kontrastem blondu na końcówkach, a w rzeczywistości jest to siwy blond. Podoba mi się i tak, i na szczęście do Soni bardzo pasuje, ale w ciut ciemniejszym wyglądałaby jeszcze piękniej :) No cóż zawsze jest ryzyko, że kolor nie będzie identyczny jak na zdjęciu. No i jest za długi, za ciężki, wymaga cięcia, ale to dopiero, jak się nacieszę takim, jaki jest. Trochę mi będzie szkoda tych blond końcówek...
   Dziękuję Gabrysiu bardzo, dzięki Tobie spełniłam swoje kolejne lalkowe marzenie :) Na chwilę obecną czuję się lalkowo spełniona i nie przewiduję kolejnych lokatorek (napisałam to??).  Teraz zajmę się dopieszczaniem tych, które mam, bo potrzebują wigów, butów, gadżetów...i może mieszkania :) Ale mamy czas, więc powolutku to nadrobimy :)
   Na koniec prośba. Jeśli ktoś z Was zna nazwę tej mini laleczki, to bardzo proszę o podanie w komentarzu. Pamiętam, że gdzieś czytałam, ale nie zostało w pamięci.
 Do napisania :)

wtorek, 11 marca 2014

Znowu mnie naszło na Milkę :)

   Znowu mnie naszło na Milkę :) Dogadujemy się coraz lepiej, choć myślę, że to ja się jej trochę nauczyłam. Coraz łatwiej nam pozować, mimo jej ograniczonych możliwości, i moje podejście do robienia zdjęć też jest inne :) Już nie ma w domyśle tego "o rany znowu muszę zrobić zdjęcia". No i słoneczka znacznie więcej, aczkolwiek do dzisiejszych zdjęć mi go zabrakło, dlatego są z lampą. No trudno. Odważyłam się i użyłam gofrownicy bezpośrednio na włosy. Trochę się bałam, ale zrobiłam próbę z tyłu i się udało. Co prawda nie nagrzałam jej na max, ale i tak ułatwiło mi to ogarnięcie jej włosków. Efektu zamierzonego nie uzyskałam, ale i tak mi się podoba :)  Dzisiaj Mila chwali się swoim plecakiem, a cała reszta to taki "dodatek" haha. Ubrała się w nowy kolorowy sweterek, spódniczkę, którą już kiedyś pokazywałam (szyta przeze mnie i wykończona szydełkową koronką) i do kompletu założyłą opaskę z kokardką, no bo na czapkę to chyba już za ciepło (no dobrze, nigdy nie jest za ciepło na czapkę :)





   Plecak można trzymać w dłoni


   lub założyć sobie na jedno ramię o właśnie tak:


   Tutaj zbliżenie na plecak:


 A tu na kokardkę:


 A tak wygląda z tyłu. Milka musiała odgarnąć burzę swoich włosów, żeby było coś widać :)


   Plecak jest w pełni funkcjonalny, zapinany na guziczek i ściągany sznureczkiem :)  Tylko nad zawartością plecaka musimy "popracować", bo brakuje nam typowych lalkowych gadżetów.

 
Zrobiłam też Mili naszyjnik. Klapek znalazłam wśród koralików, a łańcuszek chyba od jakiejś metki. Długość idealna :)
  Z nowinek nadmienię, że niebawem Mila dostanie swoje długo wyczekane obitsu. Kiedyś już robiłą przymiarkę i tak jej się spodobało, że bez niego ani rusz :) Pierwsza próba była z 25, ale się okazało stanowczo za małe, za to próba z 27 się powiodła. Nie mogę się już doczekać :) Ona pewnie też.
  No to do napisania :)

wtorek, 4 marca 2014

Po ostatnich pastelowo -cukierkowych...

   Po ostatnich pastelowo -cukierkowych dłubankach dla maluchów, znowu Milka w roli głównej. Maluchy zajęte zabawą pozwoliły nam od siebie troszkę odpocząć. A ja z chęcią zmieniłam nieco kolory włóczek na moje ulubione, czyli szary w różnych kombinacjach z innymi kolorami. Dzisiaj z czarnym. Zrobiłam Milce sweterek z czarnym kotem na drutach i pasującą do niego czapę z dwoma pomponami. Sweterek jest krótki, taki do bioderek, żeby pokazywał spódniczkę uszytą przez Gabi. W pierwszej wersji miał być normalny pod szyją, ale ostatecznie zrobiłam dość luźny golf i efekt bardzo mi się podoba :) Sama chętnie takie noszę.
   Z czapką miałam większy problem, bo nie mogłam się zdecydować na fason. Uwielbiam lalki we wszelkiego rodzaju czapach. Mogłabym je robić do każdego kompletu i pewnie tak już będzie. Problem w tym, że Tangkou mają trochę nieforemne głowy i nie każda czapka na nich dobrze leży. Trochę czasu mi więc zajęło wybieranie fasonu, potem wzoru i wreszcie dopasowywanie. Ale wyszła super. Włóczka do tego jest bardzo miękka, więc czapka świetnie się na głowie układa. Dołożyłam 2 pompony, żeby nie wyglądała tak poważnie. Miały być mniejsze, ale w sumie wyglądają ciekawie, więc już ich nie strzygłam bardziej :)
   Znowu przydługi wstęp.. W czasie zdjęć lalka spadła mi na panele, ale na szczęście uderzyła tą włosową częścią głowy i w dodatku w czapce, uffff, ale to już kolejny wypadek...chyba muszę być bardziej ostrożna, bo to się kiedyś źle skończy.
   No dobra teraz fotki, słońca znowu nie było, ale dało się robić bez lampy:






   I to na tyle dziś. Na koniec dodam, że uruchomiłam już zakładkę sklepiku, zainteresowanych zapraszam serdecznie.