czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt :)

Wesołych Świąt :)

Ze szczerego serca w ten piękny czas, 
gdy gwiazdka świeci dla wszystkich nas, 
życzę miłości bez trosk i złości, 
pokoju na świecie 
i wszystkiego czego tylko zapragniecie,
niech Wam się spełni, radości doda
i niech będzie biało,
żeby się szczęście zawsze do Was uśmiechało!



niedziela, 8 listopada 2015

Dzisiaj w roli głównej moje duże dziewczyny.

   Dzisiaj w roli głównej moje duże dziewczyny. Zrobiłam im nowe sukienki...zrobiłam je dawno, tylko wykończyć mi się nie chciało. Ale w końcu się zawzięłam, ozdobiłam, dorobiłam opaski i oto są :) Nawet zdjęcia od razu zrobiłam, bo słoneczko dzisiaj pięknie świeciło i robotnicy balkonowi z racji niedzieli nie przyszli, więc mogłam odsłonić okna :) Dziewczynki bardzo fajnie wygladają w tych kiecuniach, jestem zadowolona. Opaski są zapinane na guziczki z tyłu, więc bardzo fajnie się je zakłada, bez rujnowania lalkowej fryzurki. Jest to fajna alternatywa dla lalek, które czapek nie cierpią :) Na szczęście moje nie mają z tym problemu.













   Tak wiem, zdjęć trochę dużo, ale nie umiałam wybrać.
   Mam jeszcze jedną zaległą sesję do pokazania, ale to następnym razem. Jest też u mnie lalkowy gość, który też będzie bohaterem jakiegoś postu, no i w końcu zmierzę się z rozmiarem pukisia i pozostałych przedszkolaków, dotychczas nie pokazanych. O dziwo moje kociaki jak do tej pory pozwalają mi dziergać, czasem tylko spróbują żyłki od drutów, ale na szczęście motki całkowicie ignorują. Zobaczymy, jak to będzie dalej.
   Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wszystkim dużo słońca!

piątek, 6 listopada 2015

Moje przedszkole :)

   Dzisiaj pokażę Wam moje przedszkole, czyli najmniejsze w gromadce. Troszkę mi się ich uzbierało. Wszystkich na zdjęciach nie ma, bo ostatnie maluchy dotarły do mnie już po sesji. A zdjęcia czekaja od dosyć dawna na pokazanie, więc nadrabiam, bo inaczej zginą gdzieś na dysku. W najbliższej przyszłości obfocę resztę. Teraz to raczej niewykonalne, bo ocieplają mi blok i całe dnie mam zaciągnięte rolety, więc jest stanowczo za ciemno. Może nawet uda mi się ubrać towarzystwo w nowe ubranka :)
   Zacznę od lali, którą kupiłam niedawno w Toys RUs - mini Chou Chou seria Birdies od Zapf Creations. Jak zobaczyłam, to nie mogłam się oprzeć. Wybór był duży i ciężko było podjąć decyzję, którą zabrać do domu. Najchętniej kupiłabym wszystkie.
   Każda laleczka ma sówkową czapeczkę i swoją sówkę, figurkę, kolorystycznie pasującą do ubranka. Szkoda tylko, że czapeczka jest plastikowa.



   A tu w towarzystwie paskudek LPS, które mieszkają ze mną od dość dawna. Zrobiłam im letnie sukienki, ale jakoś nie było okazji pokazać. Rudzielcowi trochę przyciełam włoski, bo ciężko je ogarnąć, ale chyba wymagają poprawki. Wrzątek sobie z nimi nie poradził. Oryginalnie były 2 grube warkocze, więc teraz włosy sa karbowane, nijak nie da się wyprostować, nawet prostownicą.
   Na zdjęciu widać sówkę, którą lala miała w wyposażeniu. Jest jeszcze bezimienna, podobnie jak ruda blajtka, bo blondynka to Gabrysia, trafiła do mnie zaraz po Zosi.






   A tu już cała gromadka razem.


   Do stadka dołączył pukiś, pokazany w poprzednim poście, i dwa siedzące bobaski, które przyjechały od Gabrysi. Odzieję towarzystwo i zrobię znowu zbiorowe zdjęcie.
   Pozdrawiam Was serdecznie i miłego weekendu życzę :)

środa, 4 listopada 2015

Znowu nam się wkradła dłuższa przerwa blogowa.

   Znowu nam się wkradła dłuższa przerwa blogowa. Tym razem to już czyste lenistwo, a może lekki dół, bo szaro za oknem było i chęci do wszystkiego brak... Ale słonko znowu wygrało z chmurami i parę ostatnich dni pięknie przygrzewało. A jak jasno za oknem to i na duszy lżej :)
   Dzisiejszy post będzie dosyć chaotyczny, bo emocje wielkie. Powiększyła mi się lalkowa rodzinka! O tak i to o lalę z mojej wishlisty, z czego bardzo się cieszę. Czekałam bardzo długo, bo zaraz po zakupie pojechała do SPA, po swoje nowe oblicze. Piękną buzię podarowała jej Ania , za co bardzo serdecznie dziekuję :) Jestem mega szczęśliwa! Makijaż wykonany bardzo starannie i profesjonalnie. Moje zdjęcia nie oddają w pełni jego uroku, bo choć słonko za oknem, to ocieplają mi blok i mam zaciągnięte cały czas rolety. Ale uwierzcie mi na słowo, wygląda obłędnie.
   Poznajcie Maję - pukifee Luna :)



   Ania zadbała też o jej łysą główkę, ubierając jej tę kraciastą chusteczkę, czym bardzo mnie rozczuliła. Wygląda w niej tak uroczo, że spokojnie poczeka na wybór włosków. I oczywiście Ania ubrała ją, żeby nie jechała golutka. Przywiozła też z sobą wyprawkę, ale tę pokażę w kolejnych postach. Te mega odjazdowe ogrodniczki i słodziachne butki to oczywiście dzieła Ani. Dziękujemy bardzo :)))
   Dotykam ją i poznaję, bo nie ukrywam, jej ciałko to nie obitsu, trzeba się go nauczyć. Na początku była tak naciągnięta, że nie siadała. Delikatnie sprawdzałam jej możliwości ruchowe i coś "puściło", nie wiem jak to nazwać, może gumka była skręcona, ale od tego momentu chodzi znacznie luźniej i bez problemu siada :) Ale ciągle jeszcze te gumki żyja swoim życiem.
   Kupiłam 4 pary oczu, bo nie wiedziałam w jakich jej bedzie najlepiej. Planowałam zielone, ale chyba w brązowych jej lepiej do tego makijażu. Jak się odważę, to zrobię przymiarkę pozostałych.
   Aniu, bardzo dziękuję, bo to głównie dzięki Tobie ją mam :) Gdybyś nie zgodziła się jej pomalować, do zakupu by nie doszło.
   O pukisiu to tyle, zapewne więcej będzie w kolejnych postach, chociaż najpierw chciałabym nadrobić inne zaległości lalkowe.
   Moja rodzina powiększyła się o 2 nowych członków :)) Takich futrzastych. Adoptowałam 2 kociaki, dziewczynkę i chłopca, ale nie jest to rodzeństwo. Wszystko zaczęło się od ogłoszenia na FB, że 3,5 miesięczny kociak szuka domu, bo ktoś wyrzucił go z samochodu w środku miasta. Jego fotka tak mnie chwyciła za serducho, że następnego dnia był już u nas. W schronisku spędził na szczęście tylko jeden dzień. Od razu przygarnęłam też malutką, 6 tyg kotkę, bo 2 koty chowają się lepiej. Kotkę ktoś podrzucił do ogrodu w nocy, kiedy temperatura spadła do zera. Ciśnie mi się wiele słów na usta, ale daruję sobie. Najważniejsze, że kotki są już z nami, szczęśliwe, i dają szczęście nam :) Kajtuś dostał antybiotyk i za tydzień będzie go można zaszczepić. Maja (tak, to od niej mój pukiś dostał swoje imię) już po pierwszym szczepieniu. W ciągu najbliższych tygodni czeka je jeszcze kolejne szczepienie i ostatnie odrobaczenie, i miejmy nadzieję, że to już koniec wizyt u weta.
   Kotki są bardzo aktywne kiedy nie śpią, mruczą niesamowicie głośno i lgną do nas od pierwszych chwil. Między sobą się ścierają, ustalając hierarchię ważności, ale już widać, że się wzajemnie polubiły. Lubią się razem ganiać i bawić, a potem spać, jeśli nie wtulone w siebie, to przynajmniej blisko :)
   A teraz wybaczcie mi mały spamik zdjęciowy.
  To jest Kajtuś, 4 m-ce, rasa europejska ;)


   To jednak prawda, że koty uwielbiają parapety i widok za oknem. Tyle tam się dzieje ciekawego! Ile ptaków, owadów, a nawet ostatnie liście ruszające się na wietrze sa warte kociej uwagi. Żeby tak można było je dotknąć, potarmosić :)




   A to Maja, 6 tyg, rasa europejska ;) To sugestia pani weterynarz, żeby wpisać "europejska" zamiast mieszana. Bo ładniej wygląda w książeczce, a co :)




   Na dzisiaj to tyle. Pozdrawiam serdecznie i do napisania :)

środa, 14 października 2015

Pogoda za oknem zmieniła się....

   Pogoda za oknem zmieniła się ostatnio, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zniknęło slońce a niebo pokryła gruba warstwa szaro-burych chmur. Nie lubię! Nie dlatego, że zrobiło się zimno, głównie dlatego że brakuje mi światła. Słońce działa na mnie motywująco, dodaje energii, tej życiowej też. Moje lalki tak średnio na taką pogodę przygotowane, bo ja utknęłam w letnich dziergankach. Ale jakoś radzić sobie trzeba, zanim powstanie cieplejsza garderoba.
   Tak więc póki co, bawimy się w przebieranki.





   Czy wy też tak macie, że okresowo lubicie jedna lalkę bardziej od drugiej? Zauważyłam to u siebie, zwłaszcza kiedy dokonam jakiejś, nawet drobnej, zmiany w wygladzie lalki. Ogarnięty Soni wig znowu mi się podoba, łatwiej współpracuje, bo nie jest taki ciężki. Więc już nie szukam desperacko innego, ale nie ukrywam, że jak wpadnie mi akurat przed oczy taki, który mi się spodoba, to zapewne kupię.
   Sonia pozdrawia serdecznie :)


wtorek, 6 października 2015

Post troszkę na wyrost...

   Post troszkę na wyrost, bo prawie zimowy, a tu jesień w pełni :) Ale takie właśnie zamówienie dostałam. Niektóre lalki wolą nie dać się zaskoczyć. Kolory i fasony czapek i sweterka wybrane zostały przez zamawiającą. Miało być skromnie, tradycyjnie i bez ozdóbek. Wcisnęłam chociaż po 3 koraliczki do rękawiczek, tak z rozpędu, łatwo odpruć, w razie czego :D  Rękawiczki funkcjonalne, ale trzeba troszkę ścisnąć dłonie laleczki. Nie chciałam robić większych, bo wtedy zdecydowanie gorzej wyglądają na sznureczkach, bardziej jak woreczki, niż rękawiczki. A wiszące są fajniutkie :)
   Do kompletu dorobiłam jeszcze szaliczki, ale kurczę w pośpiechu zupełnie zapomniałam ich założyć Zośce. Może nowa właścicielka zrobi fotkę swojej lali :) Różowy szaliczek z pomponikami a żółty z frędzelkami. Generalnie bardzo fajnie wszystko wyszło. Zosia fajnie w nich wygląda.







   Teraz muszę takie zrobić Zośce, bo się nafochała, jak ją rozbierałam ;)
   Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem :)

piątek, 2 października 2015

Pokażę w końcu sukienkę...

    Pokażę w końcu sukienkę, która czeka na swój czas już bardzo długo. Najpierw miałam zrobić do niej sandałki, bo taka stylizacja zaświtała mi w głowie. Potem, jak sandały zrobiłam, to nie miałam chęci na foty. Wreszcie kiedy kończące się lato mnie zmobilizowało, to nie miałam aparatu....jak miałam aparat, to zrobiło się zimno i chciałam dorobic sweterek...ta..Lato się skończyło, sweterek zrobiłam, ale nie dla Milki, a to dla niej robiłam sukieneczkę. No trudno, pozostaje pokazać sukienkę, zanim przyjdzie zima.
   Sukienka ażurkowa, na bardzo upalne dni, na cieniutkich ramiączkach, zrobiona na szydełku z bardzo intensywnie różowego kordonku. Czarne wykończenia tonują trochę ten róż.
   Milce takie intensywne kolory bardzo pasują. Efekt zadowala i mnie :)
   Ponieważ zrobiło się chlodniej, a sweterka nie mamy, Mila narzuciła chociaż bolerko. No i zamiast sandałów ma glany i rajtuzki.





   I to już wszystko dzisiaj, do napisania.
   Pozdrawiam Was serdecznie :)


czwartek, 24 września 2015

Troszkę się tutaj zakurzyło...

   Troszkę się tutaj zakurzyło, leń mnie dopadł. Ale tylko zdjęciowy. Wczoraj mnie zmobilizowała córcia do działania, zapowiadając, że zabiera aparat na tydzień. Niby niedługo, ale przerwa była już i tak spora, no to ogarnęłam się jakoś :) Dzisiaj Sonia przed obiektywem. Dawno jej nie pokazywałam. Wszystko przez jej wiga. Zdjęłam go i odłożyłam na bok z postanowieniem, że założy tylko nowy. Przekopałam ebay i to co znalazłam, i bardzo mi się spodobało okazało się zwykłym furkiem... no cóż, chyba zamówimy docelowo u Marzenki, jak tylko skóra owiec znów będzie osiągalna.
   A póki co postanowiłam ogarnąć ten stary wig. Przerzedziłam go bardzo, ale prześwitów nie ma. W każdym rządku wycięłam co drugie pasemeczko, dolny rządek usunęłam całkowicie, na koniec potraktowałam prostownicą. Wreszcie zaczęło to być to co chcę, nie w 100%, ale zbliżone. Nie jest już tak ciężko na tej głowie i jakoś łatwiej mi z nią pracować. Nawet mi sie podoba.Może nawet zostaniemy przy tym wigu. Zobaczę, jak będzie się sprawował na dłuższą metę.
   Na tę okazję zrobiłam Soni bezrękawnik na drutach. Nie jest jeszcze na tyle zimno i spokojnie może zastąpić sweterek. Obszyłam brzeg "futerkiem". Wygląda bardzo fajnie :) Sonia dostała też robioną na drutach ażurkową bluzeczkę, ozdobioną perełkami. Do niej założyła szorty pożyczone od Milki. trochę za duże, ale sznureczek w talii pomógł. Skarpety też robione na drutach już dawno temu.
   Aż sie prosiło o wyjście w plener...no cóż, może kiedyś...







Pozdrawiam serdecznie i do napisania :)