Aż mi się wierzyć nie chce, że od ostatniego posta minęły już 4 miesiące, ale daty mówią same za siebie. Na swoje usprawiedliwienie napiszę tylko, że powodem takiej ciszy nie było moje lenistwo bynajmniej. Jak zwykle życie skorygowało moje plany i napisło swój własny scenariusz, niekoniecznie miły i niekoniecznie zgodny z moimi upodobaniami.
Ostatnie miesiące to jedynie pobyty w szpitalu i dół psychiczny, z którym zmagam się do dziś, ale jestem na dobrej drodze :)
W miedzyczasie FB uznał, że moje lalkowe konto jest fikcyjne i zablokował mi je, więc w zasadzie straciłam kontakt z całym lalkowiskiem. Odzyskać go mi się nie udało, jedynie pozwolono mi przekształcić profil w fanpage. Zrobiłam to, ale prawdę powiedziawszy nie zamierzałam prowadzić strony na FB, gdyż kontakt przez stronę jest ograniczony, wolę normalny profil osobisty. Dlatego założyłam nowe konto, odnalazłam hasło do bloga (tak, zdążyłam przez ten czas zapomnieć) i próbuję go reaktywować. Jest to miejsce moich lalek i nie chciałabym, żeby umarł smiercią naturalną.
Dzisiaj zacznę od Zosi, bo te większe lalki leżą wciąż w pudełku, ale już niebawem wezmę się i za nie.
Zosia ma nowe ubranka od
Malfrue, takie małe cudeńka. Jak je oglądam to podziwiam, bo są takie maciupkie, a tak precyzyjnie uszyte :) Dziękuję Aniu serdecznie :) Zobaczcie zreszta sami:
Zosi praktycznie każdy styl pasuje. "Na łobuza" wygląda uroczo. Ogrodniczki to normalnie arcydzieło :) A wersja słodka nadaje jej styl "grzecznej dziewczynki" :)
Królicze buciki mnie naprawdę rozczuliły. Wyglądają świetnie i praktycznie do wszystkiego pasują :)
Pościel w tle to wygrana w fejsbukowej rozdawajce, rozmiar dla większych lalek.
Śliczna sukienusia, do której dorobiłam berecik i sweterek, no bo ciepło lali musi być :)
Na tę chwilę to wszystko, ale zostało jeszcze co nieco do pokazania. To już następnym razem.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i mam nadzieję, że ktoś mnie jeszcze pamięta :)