czwartek, 31 października 2013

✿Dzisiaj króciutko...

   Dzisiaj króciutko w halloweenowym klimacie :) Dziewczyny się wystroiły, przygotowały specjalne miejsce i czekają na noc wrażeń. Nie wiem, co się będzie działo, bo zostawiam je same, ale sądząc po scenerii będzie chyba mroczno.







 Czarno-pomarańczowa kreacja Zosi i szydełkowe dynie made by me.
 Fioletowa sukienka Mili pożyczona od jakiejś barbi.

Happy Halloween !!!

wtorek, 29 października 2013

✿Wczoraj korzystając z wolnej chwili...

   Wczoraj korzystając z wolnej chwili i ostatnich słonecznych tego dnia chwil, zabrałam swoje plastiki na pierwszy spacer po wielkim świecie :) Nie powiem, bo było ciepło, jedynie wiatrzysko szalało i dokuczało. Poszłyśmy do lasu i nad jezioro z nadzieją na fotki z woda w tle, ale niestety na plaży było jak w czasie burzy piaskowej, więc schowałyśmy się na skraju lasu. Ogólnie czas spędziłyśmy bardzo fajnie. A bo byłam tam ze swoja córką, która wczoraj miała wolny od wykładów dzień :) Plaża o tej porze pusta, więc mogłyśmy do woli ustawiać i przestawiać lalki. Śmiechu też było dużo, bo za sprawą wiatru lalki nam się przewracały. I powiem jeszcze, że dawno nie tarzałam się w piachu tak, jak wczoraj haha. Zdjęcia wyszły takie sobie, masa z nich nie nadaje się do pokazania, ale na szczęście coś tam udało się wybrać. Mimo wszystko i tak za dużo na jeden post, więc dzisiaj pokażę tylko Zosię :






No i jedynie 2 fotki dziewczyn razem. Reszta nie wyszła.




 A na koniec moja asystentka :) Spodobały jej się pulipy i kto wie, może niebawem dołączy do naszego stadka jakiś model tej lalki :) 




   Do napisania :)

środa, 16 października 2013

✿Tak króciutko dzisiaj...

   Tak króciutko dzisiaj... Obitsu już doszło, niestety zgodnie z moimi obawami rozmiar nietrafiony. No cóż zdarza się. Mila musi jeszcze poczekać i pomęczyć się w swoim oryginalnym ciałku.
   A przy okazji pokazuję moje znalezisko z barbiowych czasów córki a mianowicie takie oto spodenki :)





niedziela, 13 października 2013

✿Niedziela przywitała mnie...

   Niedziela przywitała mnie piękną słoneczną pogodą. Wczoraj skończyłam dłubać kolejny secik dla Milki, więc pierwsza myśl dzisiaj to "o super światło na fotki". Tiaaa...tylko druga to była "tylko jeszcze chwilkę pośpię"... Pospałam a jakże, ale kiedy w końcu wyszłam z betów to słoneczko sobie poszło. No ale skoro postanowiłam focić, to pofociłam. Coś tam wyszło. Milka dostała jesienny płaszczyk z kapturem. Jest to pierwsza kapturowa produkcja dla Milki. Nawet wyszła, tylko panienka ma tak dużo włosów, że kaptur musiałby być przeogromny, żeby je wszystkie schować. Musiałam coś wymodzić w tej kwestii, żeby kaptur miał normalny rozmiar, i był jednocześnie użyteczny. Chyba się udało, a przynajmniej mnie się takie rozwiązanie podoba :)




   Płaszczyk jest wiązany pod szyją i zapinany na 3 guziczki (ah jak mi brakuje tych maleńkich guziczków).


   Tutaj bez kapturka.


   A tu bez płaszczyka, żeby zaprezentować bluzeczkę i spódniczkę, również made by me :)


  Płaszczyk w zbliżeniu. Widać tu otwory na włosy Mili. Świetnie się sprawdza i myślę, że póki Mila ma swoje włosy to własnie takie będą jej kaptury. Inaczej wygląda dziwnie.


   I panna z tyłu. Tak to wygląda po założeniu :) Mnie się podoba :)


  A na koniec dodam, że czekamy na obitsu dla Mili :) Cieszę się ogromnie i robię sobie w związku z tym duże nadzieje, bo oryginalne ciałko, choć fajnie artykułowane, to jednak kiepsko pozuje. Ciekawe, czy wybrałam właściwy rozmiar...

   Miłego popołudnia :)

środa, 9 października 2013

✿Jakoś tak mną zawładnęła...

   Jakoś tak mną zawładnęła wczesno-jesienna chandra, nastrój dziwny, mieszany od radosnego do takiego, że bez kija nie podchodź... Dobrze, że pogoda się zmieniła i słoneczko świeci, więc nadzieja na poprawę duża. Coby tak całkowicie się nie poddać oswajam pewną bestię raczej z miernym skutkiem.
   Takie tam fotki, żeby pusto nie było. Zosia w kreacji pożyczonej od jakiejś małej laleczki a czapę skradła...jajkom wielkanocnym. Tak, jajkom...każdy pamięta ostatnią Wielkanoc...jajka musiały mieć czapy. No i jedna spodobała się Zosi...a że kolorystycznie pasuje do jej stroju...to musiała sobie "pożyczyć".







   A tu bez czapy...widać jakie ubytki są w jej furwigu... Trzeba pomyśleć o nowym.


I to na tyle. Do napisania :)

piątek, 4 października 2013

✿W ostatnią sobotę...

   W ostatnią sobotę na hasło "grzybobranie" moje dziewczyny szybciutko wskoczyły w ciepłe sweterki i czapy i tak przygotowane czekały przy drzwiach aż pozostali będą gotowi do wyjścia. Czekały i czekały a z wycieczki do lasu nici.... Z braku wolnych miejsc plastiki zostały naburmuszone w domu. Długo się nie fochały bo pozwoliłam im na małe szaleństwo w wiklinowym koszyku.
   I oto efekty:





   A potem słodka drzemka wśród grzybków :)


   A gdy starsi drzemią, maluchy korzystają:



  Szkoda tylko, że do obierania grzybków chętnych już nie było...