Zrobiłam Zosieńce czapę podpatrzoną w internecie, wyszła niezupełnie tak jak chciałam, ale całkiem uroczo w niej wygląda :) Do kompletu założyla ogrodniczki, które uszyłam dawno temu dla Jill. Teraz tylko doszyłam guziczki i kokardeczkę. Są szyte ręcznie, więc daleko im do ideału.
Skończyłam też rodzinkę myszek, którą robiłam w czasie urlopowego wyjazdu i dzisiaj Zosi towarzyszy najmłodszy członek, malutka mysia dziewczynka. Rozmiarowo w sam raz dla takich małych laleczek. No i jest też coś na kształt wózeczka do ciągnięcia myszki, bo dźwiganie jej w czasie spaceru jest takie męczące :) Zosi się chyba podoba :)
Pozdrawiam Was cieplutko i dziekuję za odwiedziny i miłe komentarze pod ostatnim postem :)