Powoli wyciągam lalki z pudełek, choć prace remontowe jeszcze nie zakończone. Maluchy ujrzały światło dzienne ciut wcześniej z racji swoich rozmiarów. A w nagrodę pojechały na krótki wakacyjny wypoczynek do mojej friend. Mam nadzieję, że dziewczyny świetnie się bawią - te realne i te plastikowe :)
Ja wcale nie usycham z tęsknoty. Towarzyszy mi Mila, szczęśliwa że ma mnie tylko dla siebie. Wynagradzam jej ten "pudełkowy" czas jak tylko mogę i wszędzie ją ze sobą ciągam. Nawet małżon się śmieje, że gdzie się nie ruszyć to lalka :) Mila dostała swoją pierwszą przesyłkę pocztową, a w niej śliczną bluzeczkę. Moja friend zrobiła nam super niespodziankę :) Cieszymy się ogromnie i bardzo dziękujemy. No i wiadomo, jak na dziewczę przystało natychmiast nastąpiła przymiarka, a zaraz potem foch. A dlaczego foch? No bo jak chodzić w bluzeczce i świecić za przeproszeniem gołym plastikiem? Majteczki stockowe niestety nie zostały zaaprobowane jako uzupełnienie garderoby, więc chciał nie chciał chwyciłam igłę z nitką i do dzieła. I tak oto powstało kilka sztuk nowej garderoby. Obie jesteśmy zadowolone. Ona, bo nie musi się rumienić a ja, bo uświadomiłam sobie, że bardzo ją lubię w takich normalnych ubrankach, co nie znaczy, że nigdy nie uszyję jej jakiejś falbaniastej kiecki. Ale na razie dobrze jest jak jest. Dzisiaj pokażę tylko część nowej garderoby a resztę w kolejnych postach.
Prezent od friend:
Czerwone geterki :
Pierwsze skarpety a raczej podkolanówki...i buty. To była pierwsza i ostatnia moja próba robienia butów własnoręcznie. Nie wywaliłam do kosza tylko dlatego, że Mila nie ma innych i przez chwilę jeszcze ich nie kupię. jeśli jakiekolwiek zrobię, to na szydełku !
A na koniec bonusik - moja ciekawska Tosia :) Na szczęście bała się lalki i utrzymywała bezpieczną odległość. I bardzo dobrze, bo ząbki ma naprawdę ostre.
I to tyle, do napisania :)
Hah ale czad! Bluzeczka, którą szyłam trafiła do Ciebie :) fajne getry sprawiłaś jej :)
OdpowiedzUsuń