Dzisiaj Mila w nowej skromnej sukience. Znowu ręcznie uszytej. Dostała do kompletu szare rajtki i czerwone getry. Ale wciąż mi czegoś brakowało, więc dorobiłam jej czapeczkę :) Trochę ukryła te nieustannie plączące się włosy. Oj zapanować nad nimi to sztuka. Korzystając z popołudniowego słonka udało mi się zrobić kilka fotek.
Tutaj trochę wystraszona i się chowa, bo odwiedził nas niespodziewany gość :)
Ważka odleciała, więc mogłyśmy dalej spokojnie pozować.
A to jedno z ulubionych miejsc Mili, czyli kuchenny parapet. Często towarzyszy mi w kuchennych pracach siedząc i oglądając świat za oknem. Pewnie zadaje sobie pytanie, czy ją kiedyś "tam" zabiorę... nie wiem...muszę dojrzeć...
Pa pa :)
śliczna sukienka, getry idealnie do niej pasują :-) czapeczka też super :-)
OdpowiedzUsuńpiękna :)
OdpowiedzUsuńsukienka może skromna ale pełna wdzięku, cała zaś stylizacja - stylowa
OdpowiedzUsuń