Jakoś tak mną zawładnęła wczesno-jesienna chandra, nastrój dziwny, mieszany od radosnego do takiego, że bez kija nie podchodź... Dobrze, że pogoda się zmieniła i słoneczko świeci, więc nadzieja na poprawę duża. Coby tak całkowicie się nie poddać oswajam pewną bestię raczej z miernym skutkiem.
Takie tam fotki, żeby pusto nie było. Zosia w kreacji pożyczonej od jakiejś małej laleczki a czapę skradła...jajkom wielkanocnym. Tak, jajkom...każdy pamięta ostatnią Wielkanoc...jajka musiały mieć czapy. No i jedna spodobała się Zosi...a że kolorystycznie pasuje do jej stroju...to musiała sobie "pożyczyć".
A tu bez czapy...widać jakie ubytki są w jej furwigu... Trzeba pomyśleć o nowym.
I to na tyle. Do napisania :)
Podziwiam ja z szydełkiem mam na bakier już nie wspomnę o drutach .Może kiedyś coś uda mi się zrobić póki co podziwiam innych za kolorowe cudeńka.
OdpowiedzUsuńwitam serdecznie :) może i z szydełkiem na bakier, ale za to Twoje zręczne paluszki robią piękne wigi :)
UsuńSuuperr :) I zdjecia udane:)
OdpowiedzUsuńzdjęcia to nie moja zasługa, to Twoja bestia :) Próbujemy się ze sobą dogadać i jakby to powiedzieć, na razie ona górą haha. Buziaki :)
OdpowiedzUsuńBardzo tu u Ciebie miło :) masz śliczne laleczki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! :)
witam Cię serdecznie :)
Usuńna chandrę najlepszy malusi pajacyk!
OdpowiedzUsuń